Dzisiaj polskie klimaty. Robimy przerwę od Islandii, aby się nikomu nie znudziła. Zdjęć i pomysłów na posty mam tak wiele, że o Islandii będzie jeszcze dużo i długo (tym bardziej, że ciągle nie mogę przestać się nią zachwycać).
Czerwcowa sobota, niepewna pogoda, ale decydujemy się na wycieczkę. Decyzję, dokąd jedziemy, podejmujemy dopiero w samochodzie. Ostatecznie lądujemy w nadwiślańskich, podwarszawskich rezerwatach przyrody: Wikliny Wiślane i Kępy Kazuńskie. Całą drogę na zmianę świeci słońce i pada deszcz - później się rozpogadza. Kręcimy się tu i ówdzie bez pośpiechu (chyba, że uciekamy przed komarami) i tak mija nam czas aż do wieczora. Niebieskie niebo, letni wiatr, woda, cisza i spokój - wszystko na wyciągnięcie ręki.