Chciałoby się wiosny, już bardzo by się chciało. Chyba im bliżej to tej sądnej daty 20.03, tym bardziej każdy z nas na nią czeka... Czeka, wypatruje i doczekać się nie może...bo ona jakoś wcale się do nas nie śpieszy. Na razie pozostaje tylko cieszyć się swoim kolorowym kawałkiem wiosny na parapecie...
Ja, już w piątek, na kilka dni uciekam w cieplejszy zakątek świata. Upałów tam na pewno nie będzie, ale przynajmniej mrozów i takiego wiatru, jak u nas, nie zastanę. A i wiosnę mam zamiar spotkać!
Ostatni weekend znowu przyniósł zimę. Dla nas piątkowy wieczór to 5 godzin stania w korku i wszędobylskiej śnieżycy. Droga, którą zazwyczaj pokonujemy w około 3 godziny, tym razem ciągnęła się w nieskończoność. W rezultacie na miejsce dotarliśmy lekko po północy, już w sobotę!
Sobota w domu upłynęła na błogim lenistwie, za oknem szalała zima i nikomu nie chciało się wychodzić.
Za to w niedzielę, choć śnieg nie dawał za wygraną i nadal zawzięcie sypał udaliśmy się na krótki spacer. Była to jednocześnie pierwsza śnieżna przygoda małego Pixela, który niedawno zagościł w naszej rodzinie.
Choć teraz za oknem nie widać śladów wiosny i znowu wróciła zima, jeszcze kilka dni temu wiosna była dobrze widoczna. Tym samym rozpoczął się sezon kolorowych zachodów słońca, które niebawem będą miłym dla oczu zakończeniem każdego dnia (a przynajmniej większości dni).
A z okazji Dnia Kobiet, wszystkim Paniom życzę samych kolorowych chwil każdego dnia.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)